Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.

— Syna nie macie, córkę wydaliście za gospodarza, sami dosyć nachowaliście grosza: jużby wam i czas odpocząć. Tu glina nie do rzeczy, musicie jeździć z garnkami daleko, bo koło siebie ich nie sprzedacie, takieto nicpotém....
— O! o! a ostrożnieno bracie! co gadasz! — ofuknął się, pięścią w stół stukając gospodarz.
— Nie gniewajcie się: toć się bez was nic nie zrobi.....
— Ty mnie chcesz obedrzéć!
— Nie! nie, jeszcze się wam z tego darmo kawał chleba okroi.
— A nu! to gadaj, czortby miał twoję duszę...
— Ot jak: ja sobie łatwo przypomnę rzemiosło, byle mi cokolwiek pokazać, bo ono we krwi jest..... Założycie wy ze mną piec w Popielni, dopilnujemy razem wypalenia, a za to póki waszego życia, połowę zarobku mego do was należéć będzie, choćbyście sobie do góry brzuchem leżeli...
Prokop bardzo zaczął trząść głową.
— Dobreby to było; a kto za was zaręczy?
— Wasz pan...