Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/163

Ta strona została uwierzytelniona.

— Rotmister! stary rotmister! — krzyknął Prokop.
— A no, on! bo téż to on widząc gorzką moję dolę na starość, tę radę mi podał.
Prokop zafrasowany aż się za brodę targnął.
Hde rym, hde krym! Rotmister! on tobie to poradził? Alboto wy wiecie co nasze rzemiosło? Wam się zdaje, że garnek zlepić jak grzędę skopać, albo piec wypalić i to mała sztuka. Atoć ja całe życie robię garnki i niezawsze mi się udaje.
— Bo wam już się niebardzo chce tém zajmować: macie grosz, chatę, chléb, a na co wam to?
— Nu! to prawda... ale ty mój stary także niełatwo się nauczysz: tu potrzeba młodéj głowy...
— Poprobujcie, i Rotmister wam będzie wdzieczen.
— Kroćsetby diabłów zjadł ze swoim Rotmistrem; — mruczał Prokop — jemu człowieka obedrzéć to nic.