Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/164

Ta strona została uwierzytelniona.

— A jeśli w Popielni lepsza się glina znajdzie na białe garnki? Wy to tylko palicie czarne, a to lichota...
Prokop aż się zerwał z gniewem; oczy mu krwią zachodziły.
— Lichota! — krzyknął — ej stary! jak cię pochwycę, to cię i twój Rotmister z moich łap nie wyrwie.
— A co wam z tego przyjdzie, jak biédnego człowieka i sierotę zgubicie — rzekł potulnie Jermoła.
To rozbroiło starego Prokopa. Uśmiechnął się.
— Jaką sierotę? — zapytał.
— A to nic nie wiecie?
— Nic, jeździło się po świecie; gadajże co to za sierota?
Rad z uspokojenia gospodarza, który choć gwałtowny i popędliwy, niezłe w istocie miał serce: dworak rozpoczął swoje dzieje z tą szczegółowością, z jaką zwykle wieśniacy każdą rzecz opowiadają, nie pomijając najdrobniejszéj okoliczności. A potrafił je tak rozpowiedzieć, że Prokopa i zajął i poruszył; zawołał gospo-