Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.

garncarz z radością w sercu niewysłowioną, pokląkł się pomodlić w swéj izdebce, po odjeździe Prokopa.
— Dziécię chléb będzie miało! — wołał odchodząc od siebie z radości — dzięki ci Panie Boże, żeś mnie wysłuchał! Dziécię chléb będzie miało!




Pan Bóg radzi o swéj czeladzi, powiada przysłowie, a czeladź Boża to wszyscy ludzie dobréj woli, w których życiu tak znać widoczną rękę i pomoc Bożą, jak często w losach dzieci ciemności i zła, widome są skutki grzechu. Świat ten zbudowany tak przemądrze, kierowany tak cudownie, że na nim samo dobro spełnione owocuje naturą swoją, a złe niesie karę i zgniliznę jak chorobliwy pierwiastek. Często dla oczu ludzkich niewidocznemi zrazu są te działania wielkich owych czynników, ale w końcu wychodzi na jaw głośno, co się wśród ciszy fermentując przygotowywało. Często znowu ostateczne skutki dobra i zła spełnionego na świecie, poza granicami jego dopiéro się rozwi-