Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/185

Ta strona została uwierzytelniona.

Maluczko tam było téj nauki, ale wielkiéj. Dziécię umiało czytać, a innéj książki nie znało nad ewangelią... Ta je odrazu wykarmiła zdrowém słowem życia.
Oprócz tego starzec zawsze w obawie, by sieroty zawcześnie nie odumarł, jak tylko rękami władać począł Radionek i siłę miał potemu, wprawiał go do rzemiosła, oswajał z potrzebniejszemi w powszedniém życiu tajemnicami, które oswobadzają człowieka, czyniąc go mniéj zależnym od drugich. Wieśniacy nasi wszyscy są jeszcze na tym stopniu pół-dzikich ludów, które wyższość ich nad ucywilizowanemi stanowią, mogąc bez cudzéj pomocy prawie wszystkie swe zaspokoić potrzeby. Chłopek umie mnóstwo rzeczy; codzień co innego robić będąc zmuszony, jest zarazem rolnikiem, cieślą, stolarzem, budowniczym, mularzem, farbiarzem, tkaczem, a w gwałtownéj potrzebie wynajduje łatwo środki poradzenia sobie.
Inaczéj się ma wcale z ludami w stanie wyższéj cywilizacyi żyjącemi, i spojonemi w solidarniejszą całość. Nie powiem żeby to stano-