zrazu przez parobka, późniéj coraz gorszych dostarczając wyrobów, upadł w ostatku całkowicie. Nie potrzebował tego Jermoła dla odbytu swoich garnków, które i tak rozprzedawały się wybornie; ale nie zaszkodziło mu i to, że Małyczki zasposabiały się w Popielni. Zresztą garnki tutejsze tak były lekkie, mocne, tyle miały przymiotów, że się z niemi zapraszać nie mieli potrzeby; a nawet rzadko wozić je musieli, i to nie daléj, jak na targ do miasteczka, gdzie żydzi i przyjezdni natychmiast je rozchwytywali. Sąsiedzi zdunowie robili tylko czarne i kruche: ukazanie się więc białych na targu, zabiło całkiem odbyt pośledniejszych.
Jermoła robił wedle form i zwyczajów tylko różnych miar garnki gospodarskie, misy i hładysze, nie myśląc o czém inném; ale gdy podrosł Radionek, chłopak przebiegły a żywy, znudziło go wkrótce jedno toczyć a jedno. Najprzód owe czerwone pasy, pręgi i lęgotki zawsze jednostajne na wszystkich garnkach, począł coraz przemieniać i bawić się figlami, które na nich rysował; potém przyszła mu ochota
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/189
Ta strona została uwierzytelniona.