Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/190

Ta strona została uwierzytelniona.

dziwaczna wyrabiać niebywałych kształtów garnuszki, dzbanuszki, dwojaczki: aż do tego przyszedł, że i koniki ze świstałkami (zabytek indyjski pono, bo tam koniki takie gliniane są talizmanem strzegącym pól i ogrodów), i różne dla dzieci małe zabawki wyrabiać sprobował. Wszystko źle się wypalało, nie udawało zrazu, ale stary na te trzpiotowate proby pozwalał.
Kiedy to piérwszy raz na targ wywieziono i rozstawiono na rynku, zleciały się baby i spostrzegłszy różne rzeczy nowe, bardzo potrząsały głowami: garnki niezwyczajnych rozmiarów przerażały je, przywykłe były już do swoich znajomych, krytykowały więc tę reformę niepotrzebną. Ale młodszym i dzieciakom te drobnostki tanie a pocieszne podobały się: bogatsze gospodynie zamiast obwarzanków powiozły dzieciom koniki i dwojaczki maciupeńkie, a koniec końcem rozkupiło się to bardzo dobrze. Jermoła śmiał się i rad był, w głowę Radionka całował; chłopiec klaszcząc w ręce wieszał mu się na szyi.