z Chwedkiem pojechać, ale na to trzeba było wydatku, a dla siebie Jermoła był oszczędny.
Nie mógł go chłopak namówić, żeby furę najął; ale z wieczora cichaczem posłał Huluka na zwiady, czy kto nie jedzie do miasteczka, i za swój grosz tak najął wóz, żeby Chwedko nie powiadał, że jedzie najęty, ale darmo podwozi Jermołę, mając inną sprawę do miasteczka. Trafili szczęśliwie do Chwedka, że nie był zamówiony, a stary wziąwszy dwa złote, podjął się udawać i kłamać. Z wieczora już wszystko Radionek ułożył, a po powrocie Huluka ze wsi, przyszedł starego w rękę całując:
— Mój bat’ku — rzekł — tylko cośmy się spotkali z Chwedkiem; on jutro jedzie swoją kobyliną do miasteczka, nudno mu samemu, więc prosi się, żebyście z nim jechali: grosza nie dacie.
— Chwedko? gdzie? jak? — niedowierzająco spytał Jermoła, ściskając Radionka — ej, czy tylko nie bałamucisz, moje dziecko?
— Ale nie, poświadcież Huluk? — zawołał Radionek, który nad parobczakiem taką miał
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/199
Ta strona została uwierzytelniona.