sprowadził i wódki wiadro postawiwszy, hulankę na dobre rozpoczął.
Wieczorem późnym pijaniuteńkiego Siepaka dwóch niemniéj od niego napiłych parobków przyprowadzili śpiewając, i położyli podedrzwiami Jermoły. Huluk i Radionek z politowaniem poglądali na niego.
Nierychło jakoś przyszło nareszcie do proby stanowczéj, ale nim się na to zebrało, pojętny wychowaniec Jermoły, z kilku wskazówek, ze słów, z roboty czeladnika tyle skorzystał a raczéj domyślił się, że przygotowawcze czynności już mu nie były obce. Tak samo poszło i z resztą: dość dla niego było kilku wiadomostek, opowiedzenia sposobu, wprowadzenie na drogę, a młode pojęcie dopełniało, czego brakło w nauczycielu. Rad był go się pozbyć Jermoła z domu, bo się lękał wpływu szkodliwego na Radionka, który z ciekawością dziecięcą poglądał na szaleńca; ale on dlań był przez los wyznaczoną istotą, dla obrzydzenia rodzaju życia, którego całą czczość widać było przez samo nieustanne powtarzanie i nagromadzanie
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/226
Ta strona została uwierzytelniona.