Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/229

Ta strona została uwierzytelniona.

sze garnki, nauczymy ludzi szukać ich gdzieindziéj.
Tym sposobem namówił jakoś Jermoła gorącego chłopca, że nawpół rozdzielił robotę. Dotąd szło im bardzo dobrze, obawiał się więc, by ta zmiana nie pogorszyła położenia; a Radionek tak pragnął nowości i rachować nie umiał, że dla niego bojaźń ojca zdawała się urojonym postrachem. Tymczasem u ludu naszego nic się w istocie odrazu nie przyjmuje: powoli i ostrożnie potrzeba z najmniejszą nowostką, bo silnie się on trzyma instynktem konserwacyjnym przy zwyczajach starych, nawet w najmniejszych rzeczach.
Pokazało się to zaraz po wypaleniu piérwszych pieców z prostém naczyniem i polewą. Nadchodził wielki prażnik i targ w miasteczku, zapas został przygotowany. Chwedkowa kobyła najęta; wóz naładowano starannie, i wyjechawszy z północy z Popielni, nadedniem stanęli w miasteczku Radionek z Jermołą. Mieli oni zwyczaj rozkładać się z towarem zawsze w jedném miejscu pod okapem głównego ży-