nasze.... Jakby to nasze lepsze było, wszyscyby się do niego cisnęli; a taki z panów, po dobréj woli niebardzo kto się do nas przebierze, a z nas każdyby chciał ich chleba skosztować! Co prawda, to prawda!
Jermoła się zamyślił.
— Moja kumo — rzekł — jak przyjdzie umierać, podobnoć to wszystko jedno, czy po razowym, czy po sitnym chlebie: wszystko to jedno, jak człowiek przeżył dolę swoję, byle z czystém sumieniem i rękami poszedł do Boga. A czy mojemu chłopcu, bo taki on mój, lepiéj będzie tam, czyby lepiéj było w staréj karczmie garncarzem, o! to wielkie pytanie!
— Aleć go taki oddać musicie, na to nie ma sposobu!
— Juściż mu iść nie zabronię, ale niech sobie między nami wybiéra, bo ja, to gdziem żył, chcę i umierać: kości położę na naszym cmentarzu.... Kosztowałem dworskiego chleba, nie pójdę już na ostatki lat wyciągać ręki i kłaniać się młokosom, coby ze mnie szydzili.... Zostanę
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/249
Ta strona została uwierzytelniona.