w Popielni, a Radionek jak sobie chce, niech idzie panować w Małyczkach.
— A jakże się bez niego obejdziecie, stary biédaku?
— A wy-to jak się obchodzicie bez waszéj Horpyny, bez wnucząt? Chyba je czasem widujecie pokryjomu.
— A! to prawda! — westchnęła kozaczycha — ciężka dola nasza dzieci hodować, żeby potém — fru! wyleciały z gniazda, a samym siedziéć z połamanemi skrzydłami i tylko patrzéć za niemi!
— Czy to długo — dodał smutnie Jermoła — dni-to policzone: jeszcze jeden i drugi, zastuka śmierć do okienka, zamkną się oczy i — po wszystkiém.... Tylko rachunek z Panem Bogiem.
— A! smutno kumie gadacie!
— Bo i w duszy niewesoło!
Gdy tu taka narada w domu kozaczychy, Radionek już się do niczego wziąć nie mogąc, siadł w progu i duma sobie: to go za serce nieznajomy świat ciągnie, to stary Jermoła przytrzymuje.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/250
Ta strona została uwierzytelniona.