Kozaczycha napróżno wyglądając żeby mu to przeszło, widząc, że to się na długo zabiera, posłała Huluka po Chwedka, który zaraz starego znajomego przyprowadził do karczmiska. Chwedko wiedząc o co chodzi i rachując na wódkę, jako dzielny środek pomocniczy, przyniósł z sobą butel gorzałki: począł od żarcików i powinszowań, potém przeszedł do porównań przywiązania swego do dereszowatéj klaczy, wreszcie nie wiedząc już co robić, dobył flaszę i na stole postawił.
Jermole na widok jéj oczy zabłysły, pochwycił ją i caluteńką duszkiem wychylił; ale są tak silne wstrząśnienia w człowieku, że w nim zwykłe skutki wszystkiego, co go otacza, nie objawiają się wedle praw pospolitych: stan ten duszy, z chłodem, głodem, mógłby zdaje się zwycięzko walczyć i z trucizną. Nieraz w boju, na placu bitwy, człowiek wychyla ogromną ilość napoju, która w zwykłém usposobieniu powaliłaby go o ziemię, i nie czuje po niéj wrażenia. Tak się stało z Jermołą, który chciał się upić
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/258
Ta strona została uwierzytelniona.