Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.

przepowiednie chłopskie, i spełnia święcie co do niéj należy.
W tym roku o którym mowa (chronologia na nicby się nie przydała, a czasy niezbyt są dawne), właśnie się upamiętała bałamutka, i dawszy zimie wytrzymać z mrozami i śniegiem do drugiéj połowy marca, jakby jéj na świecie nie było, niespodzianie potém wionęła od południa wiatrem ciepłym i deszczem kroplistym: spłukała paskudną i poczerniałą skorupę, przejęła do gruntu stężałą ziemię, zaświeciła słoneczkiem wesołém, tak, że w chwili nastąpiła czarodziejska zmiana dekoracyi.
Wszystko tylko zdawało się oczekiwać znaku, będąc w gotowości do odegrania swojéj roli: bociany oddawna już przechadzały się wychudzone nad ciepłemi źródliskami, długiemi dzioby napróżno macając ich głębie, wśród których tylko kawałki lodu pływały; skowronek marzł, ale śpiewał biédak zaglądając ku słonku; na drzewach pączki były nabrzmiałe i pełne, wilcze-łyko i leszczyna promyka tylko czekały, by zakwitnąć; trawy niecierpliwiły się pod kil-