Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.

wszy wszystko się wydaje niepotemu: chléb gorzki, strawa postna, ludzie nudni, pańszczyzna ciężka. Zacznie się do żyda i karczmy zaglądać na pociechę, to się do wódki przywyknie: — ot i człowiek przepadł. Gdybym ja miał syna, tobym go nie puścił z domu na żydowskie ręce. Komu Bóg w chacie siedzieć przeznaczył, niech daleko od progu się nie odbija.
Młody chłopak zamyślił się słuchając.
— Albożto — rzekł po chwili — zaraz już człowiek ma zapomnieć w czém wyrósł i do czego się urodził? Oj! nie, ojcze, nie! Alboto co złego świata zobaczyć i umieć co na starość dzieciom opowiadać? Prędzéj się zatęskni za swemi niż swojego zapomni, a potém smaczniejszy chléb domowy.
— Wszystko to prawda potrosze: aby nie do zbytku, aby z Bogiem, i flisaczkiby się trochę przydały — odpowiedział stary. — Ale jak to łatwo się rozhulać, jak to łatwo nawyknąć codzień co nowego mieć i coraz czego innego żądać, a potém rozleniwieć i ręce opu-