Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/69

Ta strona została uwierzytelniona.

kozaczycha opierała Jermołę, brał u niéj jedzenie, a czasem w złéj godzinie przychodził szukać pociechy, częściéj jeszcze gawędy i dobrego słowa. Ale tam lepiéj się działo niż u biedaka Jermoły: dostatek był większy, a że babka skąpa i rządna, nigdy na przednówku nie brakło niczego, i grosz jeszcze lub miarka zboża po ludziach się znalazła.
Chata dziś postarzała i czarna, choć ją kozak budował z pomocą pana i wielkiém staraniem, podobna była wszystkim innym, które zaraz za nią długim się ciągnęły sznurem: drzewo tylko użyte na ściany grubsze było, a wewnątrz trochę lepiéj, bo piec i komin porządny, a izba nie kurna.
Do niéj należał ogródek tuż wydzielony w połowie na ługu, i drugi obszerniejszy, na którym siano żyto lub jarzynę, nieco opodal z polami wiejskiemi w łanie. Kozaczycha miała krów cztery, z których zbierała sér i masło i przedawała je okolicznym dworom lub w mieście; cały pług najczęściéj wynajmowany lub wysyłany do obrabiania pola na współ z uboż-