Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/83

Ta strona została uwierzytelniona.

dnym potomkiem tym nie mógł się kontentować: wziął więc młodziutką ubogą żydóweczkę wielkiéj piękności, a ta już mu troje Szmuląt w przeciągu lat niespełna trzech przyprowadziła. Siwe włosy jego ubłogosławiała ta niespodziana jéj płodność. Poważny ów, szpakowaty nieco potomek Izraela, zdawał się na piérwsze wejrzenie pięknym i szlachetnego oblicza; chciało się patrzéć nań, w poczciwość jego wierzyć: ale kłamał jak wielu innych, twarzą, oczyma i pięknością swoją.
Nie było bowiem pijawki nielitościwszéj nad Popielańskiego Szmula, a zyski coraz większe nie odstręczały go od maluczkich: obok tysiąców kładł wyszarzane grosze miedziane oblane potem wieśniaczym, i dumny swém położeniem i bogactwem, lud gorzéj bydła odprawiał, obchodząc się z nim bez litości.
Doszło do tego, że wieśniacy pokryjomu z interesami woleli się uciekać do uboższych żydków w miasteczku, niż je tu z nim pod bokiem załatwiać: co Szmula do większéj jeszcze przeciw nim pobudzało zajadłości, bo im prze-