baczyć nie mógł, że mu się obdzierać nie dawali. Uważał to za formalny bunt z ich strony; a że podanie jakieś gdzieniegdzie dochowujące się, dawało mu niejaką władzę dopominania się o ubytki, gdy kto z ludzi pojechał do cudzego młyna: zdawało mu się, że toż prawo upoważniało go do hałasowania, gdy kto na targ krowę prowadził lub sprzedał korzec zboża bez jego wiadomości. Niesłychanie czynny, Szmul nic nie opuszczał: wszystko mu było dobre, a czas miał na rzecz każdą. Zimna krew i spryt nie opuszczały go nigdy.
Do tegoto wszechmogącego władzcy biegł nieopatrzny Jermoła w nadziei kupienia białéj kozy. Szczęściem, daleko przebieglejszy towarzyszył mu stary Chwedko, bywalec wyuczony ludzkiém oszukaństwem, ostrożny i nie żałujący ani gęby, ani nóg, ani czasu, byle grosza oszczędzić. Po drodze dawał Chwedko nauki Jermole, ale ten ich nie słuchał, cały zaprzątniony myślą, jakimby sposobem kozy dostać. Staruszka ta na nieszczęście faworyta Sury i starszego jéj synka, który ją czasem za brodę
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/84
Ta strona została uwierzytelniona.