Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/98

Ta strona została uwierzytelniona.

leby mu o dziécięciu powiedziano, domyśli się niewiara, i nie daruje mi figla. Byłby cię dobrze pociągnął za kozę, gdyby wiedział, że tak potrzebna.
Tak gwarząc pocichu, pociągnęli nazad do chaty kozaczychy, różnemi sposoby kozę do posłuszeństwa przynaglając, a ta od karczmy odchodzić nie chciała w żaden sposób.
Tymczasem za niemi już wrzała burza, bo w chwilę potém wpadła Sura z wiadomością od Marysi szynkarki, o podrzuconém Jermole dziécięciu.
Szmul się zaraz domyślił, nie w ciemię go bito, na co tak nagle koza była potrzebna, i aż się za palec ukąsił.
— A nu, pilnujże się Chwedku złodzieju! — rzekł kiwając głową — chyba ja żyć nie będę, żebym ci za to nie zapłacił.




W życiu osamotnionego człowieka, który wszystką siłę serca niezużytą na starość zachował, taki wypadek, jakiém było dla Jermoły