od razu się z nim poprzyjaźnił i nim do domu doszli, on już był... jak w domu.
— Jak to zaraz na nim znać wybornie wychowanego młodzieńca! — mówiła Zamorska — co to za grzeczność dla wszystkich, a jaki miły humor i dowcip.
— Przyznam się — dodał na ucho Zamorski — że nie gniewałbym się mieć go za zięcia, ale Misia już tak jak przyobiecana, a Liza...
Kaszlnął znacząco spoglądając na Teodora, który był nieśmiały jakoś i od panien dnia tego stronił. Zamorska westchnęła, przebieg tych spraw zostawując Opatrzności. Nie wątpiła ona, że z takiemi córkami kłopotu mieć nie będzie.
Ostatecznie podbił serca wszystkich Adryan, znajdując wiejskie zacisze na folwarku nader miłem i bardzo smakownie urządzonem. Zobaczywszy fortepian zadał gwałt przyjemny pannie Lizie zapraszając do niego, czego Teodor nigdy nie czynił. Po odegraniu Ständchen Schuberta, według Liszta, unosił się nad wykonaniem; słowem pokochali go wszyscy.
Pan Teodor z cygarem zmuszony był siedzieć w oknie, słuchać, patrzeć i odpoczywać; pocieszał się tylko tem, że zdając interesa swe na siostrzeńca, postawi je wkrótce na najlepszej stopie.
Zabawa u państwa Zamorskich przedłużyła się dosyć długo i zakończyła tem, że Adryan od Lizy przeszedł do cichej i skromniejszej Misi, z którą zawiązał rozprawę jakąś i chodził z nią po pokoju. Liza uwolniona manewrowała tak, że się zbliżyła do dziedzińca, który cygaro odrzucił i ulegając jej urokowi, cały się oddał miłej pogadance, pół tęsknej, pół wesołej, a ta zaprowadziła go znowu niezmiernie daleko.
Liza powtórzyła mu przy nadarzonej zręczności to, o czem, już zawiadomił go wprzód ojciec, że ma skłonności arystokratyczne, że młodych ludzi nie lubi i że przekłada ludzi nieco ostygłych i poważnych. Uderzyło to wreszcie pana Teodora, ale na pochyło-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jesienią tom II.djvu/79
Ta strona została uwierzytelniona.
— 74 —