Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jesienią tom III.djvu/6

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ I.

Nazajutrz Kornelia wstała rano, wyszła do ogrodu i list wczorajszy zniknął. Zdawało się, że tajemniczo został wysłany. Zdradzić musiemy kuzynkę hrabiny.
Z dawnych stosunków potarganych i nadwyrężonych, pozostał jeden jeszcze, niezupełnie zerwany. Pani kasztelanowa Chorzyńska, u której jakiś czas przebywała panna Kornelia, ale się z nią w końcu pour incompatibilité d’humeur rozstać musiała, miała pewną słabość do niej, kłóciły się często i godziły prędko, aż wreszcie żywe słówko, wyrzeczone za pośpiesznie, opłakiwane potem, zmusiło pannę wyjechać z tego domu. Kasztelanowa miała syna, wdowca, zwanego Walerkiem, bardzo miłego łotrzyka, którego już raz była ożeniła, który po roku żonę stracił, a teraz po świecie bąki zbijał, nie mogąc się ożenić.
Był to młodzieniec wychowany jak najstaranniej, wielce zdolny, ale nałogowy gracz i płochy, tak, że nawet dobiegające do czterdziestówki lata, nie mo-