Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/108

Ta strona została uwierzytelniona.

najmniejsze sprzeciwienie się wprawiało ją w gniewy okrutne.
Aurelemu więc ani mówić nie dawała o trudnościach: powinien był korzystać, zdobyć serce i otrzymać rękę. Ona mu miała pomagać — ona!! W siebie samą wiarę miała nieograniczoną.
— Dopiero się Sędzinka wściecze — wołała — gdy się przekona, jak Pan Bóg dobre uczynki wynagradza. Bo ja ci powiadam: to jest przeznaczone dla ciebie, to się tak składa, dotykalnie. Co tu i mówić!
Aureli się uśmiechał.
Byłaby z nim natychmiast się wybrała do Warszawy, ale dowiedziała się od niego, iż Baron ze swoją przybraną wnuczką był na wsi. Potrzeba było czekać do późnej jesieni.
Gdy się to działo w Zdunowie, Sędzinka także z wiadomością o Justysi chodziła wielce zadumana, raz kwaśna, to znowu dowodząc, iż sierotka, bądź co bądź, musi jej być wdzięczną, jeśli ma rozum.
Pomiędzy Zdunowem a Baranówką stosunki, jak dawniej, tak i teraz, ściślejszemi nie były, ale Aureli z Leonem zjeżdżali się częściej, bo się obaj jeszcze na wsi nudzili. Zbliżenie się chłopców wywoływało czasem i spotykanie się dwóch pań ze sobą. Sędzina, której nadzwyczaj trudno było utrzymać jakąkolwiek tajemnicę i nie wyspowia-