Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/113

Ta strona została uwierzytelniona.

list do siostrzenicy, w którym, oznajmując jej, że pewnie Aureli i Leon nadskakiwać jej będą, aby sobie pozyskać jej łaski, zaklinał, aby dobrze się miała na baczności i w niewolę nie wpadła nową.
Nad listem tym Justka, całując go, rozpłakała się: tak ją ten wuj rozczulał swem cichem zdaleka przywiązaniem i troskliwością.
Nie potrzebowała ona przestróg, a panowie Aureli i Leon, mimo wszystkich swych przymiotów, nie stali na czele tego świetnego orszaku młodzieży, który ją otaczał. Daleko niebezpieczniejsi nie czynili na niej wrażenia.
Dlaczego? Sama ona pewnie nie wiedziała, lecz pierwsze lata dzieciństwa i młodości, spędzone w walce z rzeczywistością nielitościwą, uczyniły ją nieufną, bojaźliwą, chłodną. Gdy teraz jej ktoś okazywał sympatyą, przypisywała ją rachubie i najczęściej obracała w żart zbyt gorąco objawiające się sentymenta.
List wuja rozweselił ją potem. Rada była dowiedzieć się, że Leonek z rozkazu matki ma się kochać, i obiecywała sobie żartować, bawić się kosztem jego.
Aurelemu chciała odrazu odjąć nadzieję i nie zwodzić go, bo była pewną, że trzpiot, lekkomyślny, serca jej pozyskać nigdy nie może.
Na następującą zimę, baron Raun plany wysnuwał wielkie, zamierzając liczbę dni, w których