Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/118

Ta strona została uwierzytelniona.

chowności, ale w tłumie ginący, tak, że mało kto o nim wiedział.
Z powołania botanik, Dobek był literatem i poetą. W świecie nikt go nie znał. Dawał lekcye Justce i to go wprowadziło do domu. Młody, bo nie miał lat trzydziestu, sam jeden w świecie, żył tylko dla nauki, i pracy.
Panna Jolanta utrzymywała, że Justka z nim i przy nim tak się dziwnie ożywiała, tak była szczęśliwą, tak nienasyconą, gdy słuchała go, iż można ją było o serdeczne uczucie posądzać, ale Dobek!! Dobek nietylko pewnie się nie domyślał nic podobnego, ale oczów nie śmiał podnieść na swą uczennicę, przed którą padał, jak przed istotą jakąś wyższą, idealną, nie z tego świata.
Marta przyznawała, że Justka się dosyć zajmowała Dobkiem, że go lubiła, ale potrząsała głową, na przypuszczenie iż się z tego miłość urodzić mogła.
Mówiliśmy już z jak dziecinną otwartością Justka przed tą piastunką wieczorami, wszelką z siebie zrzuciwszy powagę, spowiadała się z każdej myśli i uczucia, a Marta, która miała macierzyńskie jasnowidzenia, twierdziła, że serce, jeśli się kiedy w niej poruszyło, to dla pana Zygmunta Nabrzeskiego.
Musimy więc powiedzieć, kto był ten wybrany, jeżeli Marta się nie myliła.