Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/121

Ta strona została uwierzytelniona.

mojej apologii, że jej nikt a nikt nie zna. Ona tak swoję piękną stronę osłania, jak inni wady i plamy.
Gdy mu zarzucano, że jest w niej rozkochany, i dlatego wszystko mu się w niej wydaje tak uroczem, śmiał się.
— Rozkochanym nie jestem! — protestował — mam nadto rozumu, ażebym sięgał po to, co dla mnie jest niedoścignione. Ta istota, jak wiele jej podobnych, padnie ofiarą jakiegoś minotaura, którego jej baron, los, albo własne zaślepienie wybierze.
Traf raz jej dał nie do uwierzenia wielkie szczęście, a to zapowiada, iż teraz odpokutowywać za nie będzie musiała.
— Przepraszani — zarzucił mu raz jeden ze starszych panów — czy grywałeś pan kiedy w karty, czy wiesz, co to jest serya.
— A! a! wiem o niej ze słychu — odparł Zygmunt — serya szczęśliwych losów trafia się w rouge et noire, ale w życiu człowieka!!
W takich-to mniej więcej warunkach, gdy pani Porochowa wybierała się do Warszawy, salon Barona otwierał się na następującą zimę.
W Zdunowie tajono się z tem, że matka miała Aurelego odprowadzać do Warszawy, ale Sędzinka miała swych przyjaciół nawet u boku są-