Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/58

Ta strona została uwierzytelniona.

Panna Jolanta obawiała się tylko, aby ta gorączka nie przeszła, i powstrzymywała zapędy.
Można sobie wyobrazić, ile było do czynienia z takiem dziewczęciem, które wzrosło między kredensem, garderobą i kuchnią, a nagle przesadzone zostało do salonu.
Począwszy od chodu i mowy, wszystko reformować musiano. Nie umiała nic, ale instynkta były dobre. Smiała się panna Jolanta, panna Marta, a baron Raun utrzymywał, że zrobiła postępy niesłychane.