Jakub i Klara przywołani do zajęcia się przyszłością swoją, pomimo żalu jakiego doznawali na samę myśl pozbycia się domu, postanowili wspólnie z Wiktorem sprzedać późniéj i kamienicę samę.
W mieście które nadto zajęte codziennym życia trudem, mniéj to wszystko zrobiło wrażenia, niż się spodziéwać było można; pośmiano się nieco po cichu, poszeptano trochę i zapomniano wprędce. Więcéj daleko mówiono o Fiszerze, o Klarze i Wudtkem.
W ogólności opinia powszechna nie bez pewnéj słuszności brała stronę bankiera, który skarżył się na zastawione sidła, na intrygę Paparonów, na utrzymywanie syna jego w nieposłuszeństwie. Fiszer także obmawiał Klarę dowodząc najfałszywiéj iż jest zalotnicą, że i jemu dawała nadzieje, ale zapewniwszy się o Teofila... odepchnęła go potém. Cała ta siéć zarzutów przeciwko Paparonom i Klarze, szczególniéj w płci pięknéj obudzała ku nim niechęci — draźniła...
Postrzegli wprędce, że nawet te domy z któremi oddawna byli w dobrych stosunkach, powoli od nich stronić i usuwać się zaczynały. Jakub miał z razu nadzieję, że straciwszy posadę u Fiszera, zyska łatwo inną. Miał za sobą doświadczenie, uczciwość nieposzlakowaną, pracowitość nadzwyczajną. Pomimo to zawiódł się, gdyż ofiarując nawet
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kamienica w Długim Rynku.djvu/151
Ta strona została uwierzytelniona.
— 144 —