Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kamienica w Długim Rynku.djvu/210

Ta strona została uwierzytelniona.
— 203 —

staréj sługi Malchen służy u mnie. Malchen opowiada jak do tego przyszli. Przyjechał do Gdańska kupiec antykwaryusz, chcieli mu sprzedawać wszystkie swoje antyki, zabrali się do inwentarza, poczęli opatrywać sprzęty... W biurze czy w szafie trafili na kryjówkę, w kryjówce był testament... Oprócz złota z grobów... wiem że Jakub gotuje się w drogę do Londynu... i tam cóś mają na banku.
— Ale bajki! powtórzył Wudtke pobladłszy nieco — ale bajki, głupstwa, plotki przekupek! Nie może być.
— Przekonasz się...
Tylko co się rozmowa ta skończyła, nadszedł sędzia trybunału handlowego, (Ministerialrath oprócz tego) p. Piper von Pfepfersdorf. Byłto człek poważny, krochmalny, urzędowy, stateczny.
Rozmowa padła na nowinę a ministerialrat pomalutku wypowiedział że widział się z D. Hiller von Hillercheim i z jego ust na własne uszy usłyszał całą tę historyą, która nie podpadała wątpliwości.
Wudtke nie pokazał po sobie wcale, żeby go to bardzo obeszło, ale w istocie jakiś zafrasowany chodził...
— Ja się domyślam co to jest... rzekł po długich milczących przechadzkach po pokoju, gdy się pozbył ministerialrata... to sztuka Hiszpana, grają komedyą z nami... umyślnie skrzynie wywozili... Zresztą jeśli to prawda, wyda się pewnie.