Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kamienica w Długim Rynku.djvu/257

Ta strona została uwierzytelniona.
— 250 —

walką i wrogiem, że człowiek stać musi na straży serca, — zawsze zbrojnym, wiecznie wojującym...
„Cóż dziwnego że w walce nierównéj upadłeś? To słowo tylko braterskie — posłać ci mogę i czystą łzę która niech duszę twoję obmyje i pokój ci przyniesie z sobą... Klara.
Nie mogła napisać więcéj, gorączkową ręką skréśliła te wyrazy, gorączka podtrzymywała ją do końca, wkrótce usłyszał Jakub otwierające się drzwi pokoju, Klara wyszła z suchemi oczyma, trzymając list... zbliżyła się do niego i schwyciła jego rękę.
— Ojcze mój, nie sprzeciwiaj się — dla mojego spokoju, zaklinam cię, spełnij wolę moją, prześlij mu ten list, nie tracąc ani chwili... Męczy mnie to, chciałabym aby go natychmiast odebrał... abym mu przyniosła pociechę... Mój ojcze! — I przyklękła przed nim.
Jakub wszedł z nią do jéj pokoiku.
— Droga Klaro, rzekł, znasz mnie, daję ci słowo że list odeślę, ale wprzódy błagam ja ciebie, posłuchaj mnie... Nie znasz życia i świata... Ten nieszczęśliwy proces Teofila w dzisiejszych obyczajach, jest dla wielu pożądaną sposobnością do tworzenia skandalów. Dziennikarstwo pochwyciło go i zużytkowuje na korzyść swoję... niéma najdrobniejszéj okoliczności któraby uszła uwagi tych ludzi, co się muszą karmić nawet nieszczęściem cudzém, byle żyli. List pisany do ciebie, twoja od-