Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kamienica w Długim Rynku.djvu/292

Ta strona została uwierzytelniona.
— 285 —

Ale cudne północne krajobrazy Rugii, już dające przedsmak dzikiéj natury skandynawskiéj, niejednegoby zniecierpliwiły, — nie jedenby tupnął nogą, żądając kategorycznéj odpowiedzi, czy nareszcie Numa poszła za Pompiliusza.
Niestety! to naiwne pytanie jakaż to zjadliwa krytyka naszych powiastek, których zawsze tematem jest wstęp do życia a nie samo życie, jak słusznie uważał Zacharyasiewicz — chociaż jesteśmy u końca i śpieszno nam do niego, musiémy jednak jeśli nie rozgrzeszyć, to wytłumaczyć siebie i całe pokolenia protoplastów romansopisarstwa. Dla bardzo ważnych powodów powieść która szuka ideałów i poezyi, wybiéra chwilę życia, w któréj mniéj jest rzeczywistości smętnéj i prozy powszedniéj; człowiek z kolebki wynosi jakąś woń świéżą... jest jakby pod wrażeniem innego świata... powoli nudziarz ten nasz, świat ziemski, ściéra z niego barwy niebieskie i napawa go swemi wyziewy.

W walce ze życiem i światem
Nikt przyszłości nie jest panem...
Z rąk Bożych wychodzim kwiatem —
Świat w grób nas rzuca — łachmanem...

A o łachmanach jak o umarłych — nihil.
Dla téj odrobiny poezyi, powieść wybiéra epokę co nią jaśnieje...
Wracamy do Pompiliusza...