Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kamienica w Długim Rynku.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.
— 27 —

była bardzo prawdopodobna) — nagle Paparona zawiązał tajemniczo stosunku z niejakim panem Händlem, który miał tylko jednę córkę, a w Gdańsku jakoś nie najlepszéj sławy używał. Ten Händel był niegdyś małym faktorem na placu, począł od niczego, pochodził z rodziny izraelskiéj, ale się wychrzcił wprędce, zwykle rzucał się do interesów najniebezpieczniejszych, do robót nie bardzo jasnych i czystych, ale miał talent szczególny wychodzić z nich ręką obronną. Na tego rodzaju sprawach ryzykownych, zysk zawsze bywa w stosunku do niebezpieczeństwa, nie dziwiono się téż że Händel dorobił się prędko i szczęśliwie. Miał nieprzyjaciół bez liku, przyjaciela ani jednego... Człowiek był ponury, przykry, zjadliwy i pogardzający światem, aż do cynizmu. Z przyjemnością jakąś przyczepiał się do tych, których mógł męczyć i dopiekać im... Z piérwszego jakiegoś małżeństwa Händel miał jednę córkę, Maryą, panienkę nie ładną, niezbyt młodą, ale słynącą z gospodarności i rozsądku. Sława ojca, mimo że się domyślano posagu znacznego, odstręczała od niéj konkurentów. Albert nie starając się wcale, prawie w domu ich nie bywając, nagle ożenił się z Maryą Händel. Dowiedziano się o tém gdy już było po cichém weselu. Nie zmieniło ono wcale trybu życia w kamienicy na Długim Rynku... otwarto jeden pokoik dla nowéj pani, oddano jéj klucze, a jéjmość z no-