Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kamienica w Długim Rynku.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.
— 41 —

któréj portret wisiał w sali weneckiéj, może nawet nieco ją rysami przypominała, acz surowszy był ich wyraz — a piękność stanowiła najmniejszą z jéj zalet... umysłem, nauką, talentami mogłaby była jaśniéć na największym świecie. Nieznając go, panna Klara zdawała się przeczuwać i temu to może nieco oryginalnemu usposobieniu, formom trochę wyszukanym, przypisać należało że nikt się do niéj zbliżyć nie ośmielił — oprócz — oprócz jednego co na zabój się w niéj pokochał.
Historya téj miłości należy już ściśle do ram naszego opowiadania.




Pan Jakub Paparona wychował jedyne dziécię ze staraniem i miłością człowieka, który na niéj wszystkie swe złożył nadzieje. Po śmierci żony byłato wcześnie jego pociecha jedyna i powiernica w smutkach, w tęsknotach wdowiego życia. Klara od dzieciństwa okazywała nadzwyczajną zdolność i energią ale razem dobroć wielką. To co ją otaczało, zachowane sztuki, obrazy, posągi, księgi, sztychy, musiało się wielce przyczynić do rozwinięcia w niéj artystycznego smaku. Lubiła od dziecka czytywać, potém rozwinął się talent muzykalny i zdolność niepospolita do rysunku. Wszystko to nie przeszkadzało jéj być wcale dobrą i troskliwą gospodynią.
Rodzina Paparonów pochodząca ze staréj szlach-