stępnych bitwach pod wodzą Zariateguy, a po zdradzie Marroto, wzięty w niewolę, zaciągnął się znowu do wojsk Krystyny i w nich służąc doszedł stopnia pułkownika. Te losy Wiktor był winien swéj obojętności dla obu obozów, w których się znajdował, tylko jako człowiek, który chce nie zalegać w rzemiośle żołnierza, wywijał orężem aby ręka nie ociężała, pałasz nie stępiał a jemu nie zabrakło żołnierskiéj swobody. Śmiał on się dobrodusznie równie z bohaterów obu obozów, ale z zapałem mówił o przecudnym kraju, o ciepłym klimacie, o malowniczych krajobrazach z zamkami maurytańskiemi i łańcuchami gór skalistych. Nareszcie, dodał — już mi się to życie sprzykrzyło, pomyślałem sobie, potrzeba zobaczyć co się to tam w domu dzieje... podałem się do dymisyi i oto mnie macie, niepotrzebny ciężar... Ale słuchaj poczciwy Jakubie — bo musisz być poczciwy — i ty śliczna moja panno Klaro, klnę się wam że zawadzać nie będę. W ojcowskim domu więcéj was o nic nie proszę nad ciepłą izdebkę w któréjbym mógł być swobodny. Mam moję pensyą, z któréj wygodnie żyć potrafię w Gdańsku, a spodziéwam się wesoło. Jeśli wy nie macie zwyczaju śmiać się to i was może ponauczam... i jak się do starego żołnierza przyzwyczaicie, zobaczycie że z niego będziecie kontenci. Nie chwaląc się jestem bardzo dobrym człowiekiem.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kamienica w Długim Rynku.djvu/65
Ta strona została uwierzytelniona.
— 58 —