hał się jednemu ze swych sług polecić aby mu doniósł kiedy będzie i jak długo u Paparonów.
Domyśléć się łatwo jakie były stosunki między ojcem Wudtke a synem, z nakréślonych ich już charakterów.
Stary nie miał serca ojcowskiego, miał tylko dumę ojcowską — młody nawykły do posłuszeństwa i uszanowania czuł w sobie godność człowieka i energią, która przy całém jego przywiązaniu do ojca, stawiła granice niewolniczemu posłuszeństwu. Stosunek ten w którym nic nie rozbudziło serca, nie krzewiło miłości, nie był właściwie takim jakim go rodzina wymaga, ale przyzwoitym wedle obyczaju tych ludzi i ich wyobrażeń. Młody Wudtke miał serce, bolał na to że nie było ratunku. Miłość nawet dziecinna ma pewne prawa bytu, odpychana więdnieje, nierozbudzona zamiéra, nieogrzéwana stygnie. Serce się zwraca gdzieindziéj jak magnes, ku temu co miłość powołuje i wyzywa.
Wieczorem tego dnia gdy już Teofil dwa razy był u Paparonów i spędził tam kilka godzin, stary bankier wychodząc z biura, dowiedział się od sługi o jego obrotach. Raz — przypuszczał bytność Teofila dla rozmówienia się i pożegnania z Klarą, dwa — było już za wiele. Postanowił natychmiast rozmówić się z synem otwarcie.