Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kamienica w Długim Rynku.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.
— 74 —

Rodzina Wudtkich składała się naówczas z ojca, syna, zamężnéj już i wyposażonéj córki która mieszkała w Berlinie i siostry bankiera staréj panny, osoby łagodnéj, dobréj a niedaleko widzącéj. Po wieczerzy bankier dał znak siostrze aby odeszła. Jakiś czas wiele znaczące panowało milczenie; ojciec z cygarem chodził po pokoju. Namyśliwszy się, stanął wreszcie naprzeciw Teofila.
— Mamy z sobą do pomówienia, rzekł, jesteś już dojrzałym mężczyzną, otwartość obowiązkiem. Wiem o twoich stosunkach z domem Paparonów, o miłości dla pięknéj panny Klary. Jestto dzieciństwo które do pewnego stopnia i do pewnéj godziny, było dla mnie wytłumaczoném i zrozumiałém.... ale naostatek boję się by to nie był dowód słabości charakteru i krótkiego widzenia i obowiązany cię jestem przestrzedz, że to nie prowadzi do niczego. Mylę się, prowadzi cię to do zgryzot sumienia, gdyż możesz zresztą przyzwoitéj i miłéj panience zagrodzić los, przeszkodzić do zamążpójścia... a nie sądzę ażebyś nawet przypuszczał ożenienie...
Stary spojrzał na syna, spodziéwał się go ujrzeć zmieszanym, zdziwił się i nastraszył widząc spokojnym zupełnie. Teofil przez chwilę milczał.
— Kochany ojcze, rzekł, nieokazując najmniejszéj trwogi i pomieszania — zdaje mi się że całą tę sprawę wypadałoby zostawić mojéj własnéj ini-