Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Klasztor.djvu/6

Ta strona została uwierzytelniona.

Jak suknia gruba siermiężna, tak instytucja zakonu była w gruncie demokratyczną. Nie pytano o ród, nie żądano nawet wysokiej nauki; zranione serce i pobożny umysł starczyły za prawo przyjęcia do tego schronienia.
Bernardyni, reformaci, kapucyni przebiegali pieszo wioski i dwory, wstępowali do chat, jadali z chłopami, biesiadowali z panami, mieli udział czynny w życia smutkach i pociechach, wszędzie byli gośćmi pożądanymi, a z pobłażaniem dobrodusznem patrzyli na biedny świat, z którego wyszli dlatego tylko, aby mu być posługą i pokrzepieniem.
Jednym z takich gniazd starych pobożności i żywota wspólnego był klasztor w ....icach, na pograniczu Korony, i Litwy.
Założony w XVI wieku, miał czas do końca XVIII postarzeć, posiwieć i przybrać ten wyraz sędziwy, który gmachom nadaje powagę i malowniczą piękność.
Budowniczy co wznosił te mury nie był kunsztmistrzem wielkim, nie starał się o styl wykwintny, ani o powierzchowność ozdobną. Klasztor wzniósł wedle planu jakiegoś z zagranicy przywiezionego, zmieniwszy go o tyle, o ile miejscowość tego wymagała. Kościół też zastosować musiał do form tradycyjnych. Pomimo wielkiej prostoty pomysłu i niewyszukanych linij budowy, całość, wznosząca się na tle lasu, otoczona gęstą zielenią ogrodu, opasana murem z bramą i furtami, wcale pięknie stawiła się oczom wędrowca, przybywającego do małej mieściny, która gościńcem tylko oddzieloną była od zabudowań klasztornych.
Pierwszy założyciel konwentu miał na myśli to, że osamotnionym potrzeba było dostarczyć materjału do pracy, przestrzeni, na któreby swobodniej oddychać, przechadzać się, dumać mogli i modlić się.
Znaczną przestrzeń lasu opasano dla mnichów murem, aby z niej ogród zrobić mogli. W samych murach nie zapomniano o bibljotece, o refektarzu dla gości, o foresterji, o gościnnych izbach, o korytarzach wygodnych. Było gdzie odbywać zjazdy i wybory generałów bodaj, prowincjałów, definitorów i przełożonych; a gdy szlachta potrzebowała przedsejmikową złożyć naradę, wpraszała się też do bernardynów, poprzedzając najazd furami, które wiozły potrzebne do kuchni zapasy.
Nie próżnowali ojcowie bernardyni, choć ich prześladowano tem, iż nie robili nic. Praca ich tem zasłużeńszą była może, iż nie widoczną.
Szli w pomoc proboszczom, kapelanami byli po dworach, trzymali szkółkę dla ubogich chłopców; w bibljotece