Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/118

Ta strona została skorygowana.

bo życie ludzkie jest tylko tém, co się młodością nazywa... przedtém to świtanie, potém to mrok wieczora.... Młodość ma intuicją prawdy, młodość ma w sobie kwiaty, ma potęgę... ma wszystko — reszta to łupiny życia....
Eliza patrzała nań z uwagą wielką, słuchała, jakby z rysów, z głosu, z ruchu chciała odgadnąć człowieka. Ale wprędce przekonać się mogła, że Stanisław był jednym z tych ludzi, w których głębiny sięgać nie trzeba, aby zdobyć ich tajemnice... był zawsze takim, jakim go Bóg stworzył, całym sobą....
Oblicze i wnętrze zgadzały się doskonale... badanie było próżnem.
Wprędce też uspokojona pani rozpoczęła swobodną rozmowę. Razem obeszli groty, przypatrywali się wodospadom, widokom, razem potem trochę zawiódłszy się na obiecanych cudach, korytarzem powrócili ku gospodzie, którą tłumy podróżnych szturmem zdobyły. Dzień był tak piękny!
Gospodarz z największą trudnością zdołał dla Contessy, o czém obszerną złożył relację, ocalić pokój obszerny i coś naksztalt obiadu, wcale nie wytwornie podanego.
Sybilla, przytułek artystów, nie jest wytworną gospodą, kury zamknięte w szczupłej przestrzeni zajmowanej przez świątynię, stanowią podstawę tutejszej kuchni. — Dawna patronka miejscowa nie nadaje im szczególnego smaku, na pociechę przypomnieć sobie należy Horacjuszowskie menu, w jego pieśniach spisane, które też wytworném nie było.