Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/133

Ta strona została skorygowana.

Nie, synu mój — jest jedno tylko miłości wielkiej rozwiązanie, w pojęciu jej takiem, jakie się utrzymywało od czasów Dantego do Michała Anioła.... Ta miłość czysta, niebiańska godną jest tylko artysty i niewiasty idealnej. Czytałeś może la vita nuova i sonety do Colonny... słyszałeś o tej miłości podniesionej do takiej potęgi, że miłość i cnota stawały się synonymami... taką miłością jabym chciał obdarzyć świat... i wskrzesić ją nanowo.....
Mówię o młodzieży.... Dla starych, dodał Tatko, dałbym miłość braterską, spokojną, wyrozumiałą, czysto chrześcijańską, rozciągającą się na cały świat. I tę wskrzesić potrzeba — bo i ta umarła.
W Kościele katolickim, zbudowanym na miłości jaką nakazał Chrystus, z każdym dniem to przykazanie miłości staje się rzadszém. Kościół walczy, gniewa się, wyklucza, przeklina, grozi, ale kochać nie nakazuje i nie umie. Gdzie spojrzysz, słyszysz o potędze i grozie, z kazalnic padają pioruny, duchowieństwo zbroi się w anathemata... a kto śmie mówić o przebaczeniu, zgodzie, tolerancji, miłowaniu braci i równości braterskiej, tego odpychają jako kacerza.
Nie wiem czy ciężkie czasy dla świata, czy zażartość boju, czy niecierpliwość walki zrodziły te uczucia, ale one są jawne, a że wzręcz sprzeciwiają się głównemu przykazaniu Syna Bożego, — spokojnie na takie zwichnięcie kierunku patrzeć nie można.
Odeszliśmy od przedmiotu, rzekł poprawiając się stary — ale wracam do niego, jedném słowem zamykając moje kazanie, weź synu odwagę oburącz i jedź