Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/140

Ta strona została skorygowana.

Niechże cię uścisnę, ty szczęśliwcze.... W Cafe Grecco mi mówili, że się w Tobie hrabina, hrabianki i etcetera kochają, że ci się pieniądze sypią z za rękawów angielskich i że malujesz jak Michał... A patrzajże ja... goły, nic nieumiem, żadna nawet służąca w oberży nie zakochała się nie gdy we mnie, choć dalipan jestem ładniejszy od ciebie i z głodu mrę.... Gdzież tu sprawiedliwość?
Beppo się śmiał, bo z Wacia nie można było się nieśmiać.
— Wracasz z Bolonij? mnie mówili, że ty tam dłużej zabawisz... aleś dla mnie spadł jakby ręką Opatrzności rzucony.... Chodźmy razem do kawiarni!
— Po co? spytał Beppo.
— Jakto, poco? odparł wstając Wacek — jak to po co? Cóż? będziemy siedzieli tu we cztery oczy, ziewali czy odmawiali litanije! któż siedzi o mroku w domu! Tam są ludzie, ja potrzebuję ludzi... we mnie krew zastyga z nudów.... Chodźmy....
I pociągnął go do Grecco, gdzie do północy przesiedzieli....


W tym krótkim przeciągu czasu, gdy Beppo na kurację wywędrował do Bolonij, w Rzymie przewidzianym porządkiem składały się sprawy sercowe.
Pani Eliza miała nazajutrz u siebie na obiedzie poetę, obiad się przedłużył do wieczora, wieczorem razem poszli na Monte Pincio, w nocy wrócili na herbatę.... Cały ten dzień spędziwszy najprzyjemniej,