Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/151

Ta strona została skorygowana.

uśmiechem, rozprawiaj o sztuce... kochajcie się ślicznie a pięknie... ale — na tem koniec. — Jeśliś pani go obałamuciła, to go odbałamuć, wskazując mu wyższe cele....
— Zimno mi się robi, odparła Cesia po namyśle — więc koniec końcem trzeba będzie wyjść za mąż za otyłego obywatela, który tylko kopy liczyć i pszenicę sprzedawać potrafi?
— Jeśli będzie miłym, dobrym i uczciwym człowiekiem?... szepnął tatko — czemuż nie?
Wystaw pani sobie ideał łysy i wieczorem chodzący w szlafmycy....
Cesia się rozśmiała.
— Sądzisz pan, że Beppo....
— Jest rozsądny chłopiec, gdy nie szaleje od sztuki i dla sztuki... Bądź pani spokojną? Chcesz, bym go przyprowadził jutro — dokąd? do Sykstyny, czy do Pjo-Clementino?
Cesia skinęła głową; Tatko wesół wyszedł z uspokojoném sumieniem.


Jesteśmy w pierwszej izdebce Cafe Greco.... w której, gdyby nie otwarte drzwi, wysiedziećby nie można dla dymu cygarów i cygaretów.
Wrzawa panuje niewysłowiona, a niekiedy grzmot śmiechu ją jeszcze powiększa.... Połowa artystów chodzi w koszulach.... chłopcy roznoszą kawę i co chwila rozlega się: