Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/161

Ta strona została skorygowana.

sobu wymknięcia się bez powitania, gdy owa siostra miłosierdzia równie wprawna i przebiegła, głośném, śmiałem powitaniem, przecięła odwrót zamierzony. Niepodobna się było nie przywitać bez obrazy — ale hrabina zrobiła minkę kwaśną, Fanny dumną... i skinęły główkami dając do zrozumienia, iż czynią to z przymusu nie z dobrej woli.
Cesia tylko zapomniawszy urazy, żalu, smutku, pospieszyła naprzeciw pana Stanisława, którego od przypadku jego nie widziała i pozdrowiła go z anielskim wyrazem dobroci.... Spojrzenie, które na nią rzuciła pani Eliza, było pełne gróźb i gniewu. — Stanisław z braterskim weselem ją przywitał, nie domyślając się, że zazdrość obudzi.
W chwili gdy panna Cecylja rozpoczęła swobodnie rozmowę z Leliwą, hr. Lutyńskim i Ukraińcem, którego udział był niewielki, bo ograniczał się kiwaniem głowy, uśmiechem i wzdychaniem; hrabina którą widok Elizy burzył, bo miała do niej żal, że jej wydarła Stasia, a ubrała go pozorem oburzenia przeciw skandalowi — odwróciła się do Fanny, zaczęła jakiejś Venerze przypatrywać się przez szkiełko i niby niezmiernie nią zajęta wysunęła się, czyniąc widoczną manifestacją.
Sądziła, że Cesia pójdzie za nią, ale ta heroicznie usiłując macierzyńskie wystąpienie opłacić grzecznością własną, pozostała sama jedna. Wzrok Tatka podziękował jej za tę odwagę.
Eliza dojrzała uczynionego afrontu, zarumieniła się