Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/189

Ta strona została skorygowana.

na złej drodze, której nie widzisz... trzeba pracować, trzeba porzucić świat, ludzi, którzy są swobodni i nie zmuszeni do trudu, aby się w nim nie zepsuć i nie rozleniwieć. Masz talent, zmarnujesz go, młodość minie, zostaniesz z niedościgłym kunsztem, najnędzniejszym z ludzi, niedoszłym artystą... który zwykle wychodzi na dumnego i nieznośnego żebraka.
Wacek ruszył ramionami śmiejąc się.
— Ale mój drogi, rzekł — ja jeśli tylko będę mógł, nie zostać artystą, najszczęśliwszym się uczuję — dla mnie sztuka jest narzędziem.... ja chcę żyć i używać.
— Pocóżeś chwycił ołówek i pęzel? zapytał Beppo.
— Bo mi z tém było do twarzy! rozśmiał się Wacio. — Co mi tam! ja mam wiarę w siebie....
Zapiął sprzączki tłumoczka i podał rękę Beppowi.
— Bywaj zdrów, stary gdéro — do zobaczenia — przyślę fachina po moje rzeczy, a témczasem obmyślę przytułek, bywaj zdrów i niech ci muzy dają natchnienie....
Świszcząc w progu Wacio wyszedł — Beppo za nim popatrzał i siadł do papieru i książki. — Z wysiłkiem powrócił do tych studjów, które dla niego miały wartość tę tylko, że mu nie dawały myśleć o smutku — i gryźć się szałem, do którego przyznać się nie chciał przed sobą ani przed ludźmi. Praca służyła mu za pretekst do zamyślenia, pogrążenia, do unikania ludzi.
Stan duszy był boleści pełen. — Obraz Cesi, która