Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/19

Ta strona została skorygowana.

w progu Roman, — nie jestże to rzecz souverainement ridicule... nieznamy się po większej części a fetować mamy w imie patrjotyzmu jakiegoś weterana, czy niedobitka... qui m’a l’air d’être un cretin....
— Romciu! oszalałeś! żołnierz napoleoński, bohater z 1831!
Mais il a fait son tems! ce glorieux debris!... Mnie to wszystko jedno zresztą, bo dobry obiad w czyje kolwiek imie, jest zawsze dobrym obiadem — ale... chodźmy....
Poszli. W tym samym hotelu zapowiedziana uczta, była przygotowaną. Rzymu po za nią ani czuć, ani widać było, mogli się sądzić biesiadnicy na bulwarach paryzkich, lub w Berlinie, w Dreźnie, albo w Warszawie u Becquerel’a. Story były pospuszczane, sala oświecona rzęsisto... stół połyskiwał od kryszałów; przystrojony był w bukiety... słudzy w białych rękawiczkach kręcili się, przystawiając krzesełka; nie było jeszcze nikogo.
W tem wtoczyła się opasła, krągła figurka, z brzuchem obywatelskim, łysiną lśniącą, we fraku, w białych rękawiczkach, lakierkach, wyperfumowana, elegancka, człek pod pięćdziesiątką, chcący udawać dwudziestokilkoletniego — wesoły, śmiejący się.... podskakujący....
— A! jużeście już... buon giorno, a raczej buona sera!... Couleur locale trzeba mówić po włosku... ale niech tych Włochów djabli zapalą...
Padł na krzesło poprawiając kosmyki włosów.