Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/200

Ta strona została skorygowana.

zrozumiały, niepojęty, bezserdeczny — pełen fałszu, bawiący się w igraszki uczuciowe... nic więcej.
Jedna kobieta... była niczém — ale w niej dlań świat cały istniał — odczarowanie dla niej, odczarowywało dla świata. — Nie było po co żyć — tęsknice wiekuiste wracały. Ale tą razą wracały spotęgowane zawodem; w pierwszych była jeszcze kropla nadziei, w tej na dnie żółć i męty.
Stanisław nie rychło poddał się odczarowaniu, — łuska z oczów spadała powoli... Eliza po pierwszych wymówkach i gniewie była mu droższą jeszcze... ale w kilka dni to co wywołało pierwsze nieporozumienie, powtórzyło się śmielej, zuchwałej, wyzywająco.
Pod pozorem lekcij Wacek siedział całe dnie, całe wieczory, a raz wchodzący Staś ujrzał go zdala w zwierciedle klęczącym przed ideałem i spuszczone jego rączki okrywającym pocałunkami.... Nim osłupiały zdołał dobiedz,... spłoszona para się rozłączyła, a co gorzej, artysta zniknął w głębi pokojów i sama pani wyszła doń tylko z bolem głowy....
Staś się powstrzymał od wybuchu — spójrzał. Spokojniuteńka, niewinna pani domu utrzymywała że wstaje od czytania i że była samą jedną. Kłamstwo to zabolało go — zmilczał. Ale nie położył kapelusza, nie usiadł, blady obejrzał się w koło, nie rzekł słowa i jak dobrze wychowany człowiek, pożegnał tylko panią Elizę.
Nie chciała go puścić.
— Ale cóż znowu za dziwactwa? spytała — przy-