Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/213

Ta strona została skorygowana.

nie nigdy; szydziemy z patrjotyzmów, z polakerij i świętym cieniom ojców plwamy w oczy... sarkazmami... a ty pytasz co dziś robić i co dla niej uczynić można. A! tylko świadczyć że ona macierz nasza, choć w sercach naszych nie zginęła.... Choćby ją śpiewać, choćby jej cześć szczepić, choćby protestować słowem i czynem, że ona dla nas żyje i że zabójców swych przetrwa.
Stanisław wyprostował się słuchając jak żołnierz, który spotyka wodza, oczy mu błysły.
— Ty się pytasz, co dla Polski uczynić można? być Polakiem to dosyć, ale być nim w najświętszém słowa tego znaczeniu... podnieść się do ideału.... A potém... tyś poeta... tyś śpiewak... małoż masz do wyśpiewania z przeszłości, z teraźniejszości, z mogiły i kolebki?...
Ja na twém miejscu... całą siłę ducha poświęciłbym ojczyźnie... cały talent.... My potrzebujemy aby nas strumień żywej poezji obmył z zadawanych nam czernideł... aby pieśń wieszcza odtworzyła Polskę jaką była... jasno widzeniem....
To co zostało z przeszłości, z czego my dziś sądziemy o niej, cóż to jeśli nie połamane drzazgi skeletu?... Życie ze swemi tajemnicami niezapisanemi nigdzie uciekło w niebiosa... tam, tylko jenjusz ulecieć może, by je pochwycić.
A potém — domówił stary — wiesz co więcej jest do uczynienia... to co monoman stary, ja — powtarzam bez ustanku.... Ze słowa wielkiego — Kochajmy się! — uczynić prawdę zasadniczą, naro-