Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/214

Ta strona została skorygowana.

dową, przelać ją w serca, wpoić w umysły.... Chrystusową miłość napisać na chorągwi i z nią iść apostołować polskiemu światu jedność i zgodę... zapomnienie uraz, ukojenie miłości własnych — odrodzenie przez miłość! odrodzenie przez cnotę....
Zamilkł.... Stanisławowi łzy się w oczach kręciły, szukał rąk starca, aby je ucałować.
— Masz słuszność ojcze... mówisz dobrze... jest wiele do uczynienia.... Poemata gotowe walają się po gościńcach, a wśród narodu krzesła kurulskie wodzów ducha stoją niezajęte!
— A my tymczasem swawolemy z zalotnicami! rzekł stary....
— Cicho! nie mów tego jeszcze — przerwał Stanisław. — Nie mów tego. Gdybyś ty ją, jak ja był widział po raz pierwszy w grocie Syren, gdybyś się wpatrzył w jej oczy... gdyby ci do ucha szemrał słodyczy pełen głos ten dźwięczący jak melodja Serafinów... gdybyś...
— Gdybym ją zobaczył w grocie Syren, rozśmiał się Tatko, widziałbym w tém przestrogę Opatrzności... i cofnąłbym się od brzegu przepaści, aby mi się nie zawróciła od niej głowa. Kto nie chce być pijanym, ten kielich odtrąca.
— A nie czułżeś nigdy pragnienia? zawołał Staś.
— Nieraz w życiu, tylkom sobie rzekł, że je zwyciężę i nie tknąłem zatrutego puharu....
Posłuchaj mnie — masz w sobie siły, postaw przed sobą zadanie wielkie, zasnuj pieśń olbrzymią, obudź