Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/215

Ta strona została skorygowana.

natchnienie choćby boleścią... a zmaleje ci egoistyczna rozpacz.
Tyś żyć powinien — dla Polski...
— A więc mów... co mam zrobić? co? ja jestem bezsilny....
— Wyjechać, co najprędzej wyjechać! zawołał starzec. — Jutro, przyjdzie jej fantazja wmówić ci, żeś był wizjonerem, być czułą znowu i spętać cię i złamać i ostrzydz cię jak Dalila z uczuć szlachetnych dla nieszlachetnych miłosnych nadziei.... Powiedz — Vade retro Satanas!... i uciekaj.
W chwili gdy to mówili, przez Forum przeciągnęły wracające gdzieś z okolicy dwie wetury wesołe. — W jednej z nich królowała pani Eliza, mając obok siebie pięknego margrabię włoskiego, a naprzeciw siebie Wacka i Rosjanina rzeźbiarza, który popiersie jej modelował... w drugim jechał Ukrainiec i trzech wesołych mężczyzn należących do dworu zwodzicielki. Z tych wszystkich ostatni zdziwił najwięcej Tatka i Stasia, bo nie należał do wielbicieli p. Elizy, bo jej nie lubił — ale czekając na Cesię nudził się, nie było z kim grać wista, czarownica mu się parę razy uśmiechnęła... i dał się spokusić....
Stanęli w cieniu tak, że ich przejeżdżający nie dostrzegli....
— Patrz na to życie — dodał Tatko — i posypmy głowę popiołem.... Sąż to dzieci tej nieszczęśliwej Polski mordowanej i zapartej? powiedziałżebyś że do rodziny wielkiej należą? Noszą na sobie znamiona szczęścia i wesela, aby świadczyli, że polska lekkomy-