Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/230

Ta strona została skorygowana.

jących. Zresztą zbytku żadnego i wygody nawet zbytecznéj, choć człowiek był możny.
W środku jednego stołu, na podstawce, wystawiony był wielki, szklanny, szczególnego kształtu puhar pozłacany.... który jeździł wszędzie z Tatkiem, choć nigdy on nim nie pił, ani częstował. Czasem przy skromnej uczcie, przy polskiej wilij, w wiecznym grodzie dla ubogich Polaków wyprawianej, napełniano ten puhar winem prostém — jakiem Orvietto niewymyślném i symbolicznie obdzielali się nim wszyscy, pijąc z jednego na znak braterstwa. Na puharze tym z jednej strony było nie dwie ale sześć dłoni z sobą uściskiem związanych, składających rodzaj gwiazdy.... Z drugiej stał XVI. wieku głoskami napis nieforemny, a bodaj i nieortograficzny:

Kochaymy sye.“

Właśnie ta pisownia stara nadawała wartość puharowi, z którego piły pokolenia....
Godło to w śmieszność obrócone — splugawione nieraz opilstwem — świeciło całemu życiu starca. Ale kazał i propagował je wśród ogólnych śmiechów. — Nigdy ludzie mniej się nie kochają jak w niedoli.
Gdy okręt tonie, rozbudzają się egoizmy, rwą węzły najświętsze, cała bydlęcość człowieka wychodzi obrzydliwie na wierzch jego natury.
Tak samo u nieszczęśliwych narodów rozterka jak chwast się krzewi na ruinie.... Każdy ratuje się samotnie, popychając w otchłań drugiego... brat wypiera się brata... brat zabija brata. Nie jesteśmyż