Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/246

Ta strona została skorygowana.

i ciepły, niebo okryte gwiazdami, księżyc w pierwszej kwadrze, powietrze łagodne.... O mroku pierwsi się goście ściągać zaczęli. — Stary przyjmował ich siedząc na sofie, ale mimo bolących nóg, z twarzą wesołością odmłodzoną. — Ponieważ wieści o jego zdrowiu krążyły różne, przybywający ciekawie wpatrywali się w oblicze i dopytywali o nogi... ale Tatko śmiał się upewniając ich, że to przechodzący reumatyzm. O. Paweł zszedł ze swej celi dla pomocy przyjacielowi i humorem swym a rzeźkością słowa przyczyniał się do rozweselenia towarzystwa.
Z kolei znajomi i nieznani zjawiali się we drzwiach, gwar coraz weselszy zaczął salonik napełniać. Każdy przychodził dłoń starego uścisnąć, dla każdego znalazł on słowo miłe, uśmiech uprzejmy i w pamięci coś, co jego lub rodzinę obchodziło. Dawniej tak wszyscy, kraj cały i stosunki znali a mieli w pamięci.
Między innemi przyszedł i Staś z wiązanką zieloności i kwiatów wczesnych, które na przechadzce uzbierał, ale z twarzą zasępioną... potém Beppo blady i kaszlący, chociaż kaszel swój i ból piersi zataić usiłował. — Wszyscy oni wszakże powoli w tej atmosferze ciepłej, weselszej, ochoczej, ogrzewali się jedni od drugich i uśmiechy na smętnych wykwitały ustach. — Możnaż było pozostać posępnym, patrząc na tego starca, który pogodę i pokój ducha wśród cierpień, złamany wiekiem zachował?...
Sokratyczna jego twarz tego wieczora uderzała bardziej jeszcze wyrazem poważnego wesela... uspokojenia jakiegoś z głębokiej płynącego wiary — przy-