następnym, czekając dopóki godzina zmartwychwstania nie uderzy.
Moje oczy jej nie doczekają.... Stary, czuję jak ze mnie ostatki życia uciekają. — Jeszcze może godzin kilka a zasłona zapadnie i z aktora przeszedłszy na widza, patrzeć będę z góry na walki i łzy wasze....
Nim umrę... chciałbym wam z piersi dobyć i oddać a wszczepić starej Polski słowo....
Wierzajcie mi, nawet onego czasu, gdyśmy się szarpali, miłość była narodu hasłem.... Może aby go nie zrozumiał nieprzyjaciel, wróg nie wydarł, macierz troskliwa schowała je w głąb kielicha... i pogrzebią śmiesznością toastu.... Powtarzaliśmy w uściskach to testamentowe Polski słowo, nierozumiejąc go:
Wielkiego znaczenia słowo!
Jest ono talizmanem przyszłości, a gdy się oczy otworzą i zrozumienie je — gdy miłość połączy serca i dłonie, gdy do ofiar pobudzi, gdy zjednoczy i zwiąże w jeden snop, godło starej Polski... naówczas i stara macierz wstanie z grobu....
Wielkie to, o wielkie słowo — miłość, ale je wielkiem sercem ująć potrzeba. Nie nadaremnie w Polsce wszyscy się zwali bracią, bratem zwał szlachcic szlachcica, bratem witał wieśniaka, brata chciał mieć królem; nie darmo w kielichu piliśmy miłość, łamali opłatkiem w wieczerzy, jajkiem dzielili w dzień Zmartwychwstania.... Nawet w waśni i bitwie jeszcześmy pamiętali na braterstwo.... Z tém słowem starej